sobota, 25 października 2014

Kobieta z innego plemienia

Była niebywała, wręcz nieziemska, bo dla nas nie ze świata, który znamy, nie nasza po prostu. Trzymała się takich jak my, jakby to było pozorne, chwilowe, eksperymentalne, nieprawdziwe i gdy z boku na to patrzyłem, zastanawiałem się, kiedy zniknie z jego radaru. Wybieranie pięknych zabójczyń, gdy jest się z plemienia cichych i introwertycznych kronikarzy, to miłosne samobójstwo. On chyba o tym wiedział, gdy wpuścił ją do swojego życia. Tak seksownych kobiet oni zwykle nie zdobywają, nie ma bata, mogą mieć podobne modele, przepiękne na dole, ale na górze już mniej. Mogą mieć aspirujące poetki w porozciąganych swetrach, mające problem z cerą i natręctwami. Albo piękne, lecz całkowicie prostackie, bez tego matematycznego wyrachowania, racjonalizmu i skoordynowanych ruchów w tańcu. Celowaliśmy, że ktoś mocno ją wcześniej wykorzystał, fizycznie i duchowo, więc szukała metafizyki albo świętego spokoju, lecz mi nie pasowała ta wersja, była za prosta, za freudowska, niczym ze "Szkoły uczuć".

Zgadza się, była głupia, ale Jezusieńku, jakże ona tańczyła! Jakie piękne nogi miała, jakie piersi, jak idealnie reagowała na żarty, a twarz – żadnych dysproporcji. Ideał. Tacy jak on bali się tych idealnych. Lub odwrotnie. Tak energiczne, kocie i ciepłe kobiety nie wybierają sobie tych z rozmierzwionymi włosami, wiecznym debetem na koncie, przekładaniem wieczoru przy serialu nad popijawkę w modnym klubie. Jej podobne przytulały się do właścicieli klubów, lekarzy, polityków, prawników, może dobrze prosperujących DJ-ów i aktorów, którym się udało. Takie jak ona zawsze ładnie pachniały, bały się jego ulubionych barów, do których zawsze trzeba było schodzić stromymi schodami, nudziły się, gdy włączał swoją muzykę, szukając czegoś mniej przygnębiającego, bardziej kwiecistego, znanego. Dwa światy, inne plemiona, próba skazana na porażkę lub liryczny sukces w wiecznej chwale. 

Co więc było między nimi? Miłość, która niweluje wszelkie różnice? Wolne żarty. Fizyczność? Nie wyglądał na dobrego kochanka z tymi swoimi wąskimi barkami a szerokim zadem, obwisłymi męskimi piersiami, z tą swoją flegmatyczną postawą i rozpalaniem się, gdy temat zszedł na rejony komiksów, gier i cybernetyki. Panna na osobę interesującą się kinem i literaturą też nie wyglądała, dla nowych doznań na pewno z nim nie była, coś innego szukać musiała. Pieniądze? Dopiero zaczynał swoją akademicką karierę jako wykładowca na kulturoznawstwie, hajsu jeszcze nie było, hajs pewnie nigdy nie spłynie, musiała to wiedzieć. Bardziej prawdopodobne, że doszło do zakrzywienia czasoprzestrzeni, koniunkcji stref, dwa multiwersa się skrzyżowały, tworząc anomalię i łącząc dusze z różnych światów. A może takie historie się zdarzają, ludzie z antagonistycznych plemion łączą ślinę, kołdry i stoliki w restauracjach? Naprawdę. Tak mogło być. To był dowód.

Pojawiała się w jego otoczeniu prawie codziennie, a on ewoluował, częściej się golił, nosił dopasowane spodnie, przestał ubierać bieliznę, którą kupowała mu mama, zainwestował w kilka par butów, takich do wyjścia i wspólnej przebieżki przez park. Jego cera zrobiła się zdrowsza. Spróbował narkotyków, bo czemu nie, takie jak ona nie mają z tym problemów, bo bardziej od doznań jarała je towarzyska strona rytuału. Robiła wrażenie na konwentach miłośników fantastyki, jego koledzy patrzyli z zazdrością na zdjęcia, które wstawiali na Facebooku, zabrał ją do Francji, do babci nad Solinę, nauczył się gotować, zmienił okulary na szkła kontaktowe. Kręciło się. Kręciło się całkiem długo, bo aż półtora roku.  Była dla niego darem, a co najgorsze – wiedziała, że jest darem, a takie, które wiedzą, że są darem, zapowiadają zgubę. Wszyscy czekaliśmy, jak to się skończy.


Widziałem go kila dni temu, gdy odwiedziłem rodzinne strony. Przeglądał książki w Empiku. Zgadnijcie, jak wyglądał. Wejrzyjcie w jego duszę, dopiszcie mu ciąg dalszy.

1 komentarz: