Stał. Czekał. Decydował. Wejść do samochodu i ruszyć w kolejną przygoddę, czy olać i wrócić do ciepłego, domowego, kaflowego pieca?
Zróbmy eksperyment. Niewiele do niego potrzebujecie, jedynie kilka czynników zewnętrznych i autorefleksję. Załóżmy, że jest wieczór, a my już napisaliśmy jego scenariusz – to będzie leniwe, powolne, spokojne leżenie na kanapie, a obok zielona herbata, dwie książki, pierwsza to beletrystyka, druga ten reportaż, za który zabierasz się od dawna. Za oknem niech będzie taka średniawa, niby nie pada, ale zaczyna trochę wiać, liście spadają z drzew, jesienna chujnia, ale do przeżycia, można by gdzieś śmignąć przecież. W portfelu macie już wypłatę czy resztki kieszonkowego, byłoby na kilka szotów, kebab, taksówkę i ściapę na dobre palenie. To więc, że wybieracie siedzenie w domu przy lekturce zależy tylko i wyłącznie od was i to jest dobre, to jest właściwe, a przyczyną nie są puste kiermany i gołodupstwo. Gdy już się wyluzujecie, może zaczniecie kończyć ten projekt, co obiecujecie sobie wręcz codziennie, ale coś nie pyka. Pisanie muzyki, tworzenie bitów, kończenie opowiadania, montowanie filmu, rysowanie, nauka nowego języka. Coś z tej serii.I wtedy dzwonią oni. Przyjaciele, koledzy, koleżanki. Wzywają was, rysują cudowny obrazek jakieś spontanicznej imprezy, w której nie bierzecie udziału, cholerni nudziarze. Mało tego, że są tam absolutnie wszyscy, których znacie i lubicie, to już was ściska na myśl, że gdy spotkacie się następnego dnia, połowa rozmów będzie dotyczyła wspominków z tego melanżu. Nie uczestniczyliście, na chwilę wypadacie z obiegu. Nic strasznego, świat się nie zawali, ale wolelibyście wiedzieć i widzieć, a nie potem udawać, że nie żałujecie wyboru, tej jebanej zamułki. Poza tym, jak informuje cię kolega, kręci się gdzieś tam również twoja była lub były. Co robić? No przecież najbardziej to by wypadało podjechać tam i wparować na bibę, udając, że nie wiedzieliście, iż jest, to przypadek tylko, a potem staracie się zepsuć eks humor, co zazwyczaj nigdy się nie udaje i wracacie na chatę smutni, ale chuj tam, przynajmniej nie będziecie żałowali, że nie ruszyliście tyłka.Nie namawiał mnie więc długo. Nagle przypomniałem sobie, jakie przygody przeżywałem z nimi w ciągu tych naelektryzowanych nocy, śmierdzących piwem i rozsypanymi w samochodzie frytkami, kiedy powietrze wręcz drżało od niebezpieczeństwa, a krew zasychała na brodzie. Nigdy nie wiedziałem, jak to jest z takimi chwilami – czy moje podenerwowanie sprawiało, że zawsze kończyła się one chryją, czy może moje ciało przeczuwało kłopoty? Prekognicja czy samospełniająca się przepowiednia? To był jednak ładny wieczór, zwiastujący również ładną noc. Niedługo miała na dobre rozkręcać się wiosna, będzie coraz trudniej w piątek wysiedzieć w chacie. Zatankowaliśmy samochód do pełna, jako kierowca nie dorzucałem się na wachę i żarcie.
Zróbmy eksperyment. Niewiele do niego potrzebujecie, jedynie kilka czynników zewnętrznych i autorefleksję. Załóżmy, że jest wieczór, a my już napisaliśmy jego scenariusz – to będzie leniwe, powolne, spokojne leżenie na kanapie, a obok zielona herbata, dwie książki, pierwsza to beletrystyka, druga ten reportaż, za który zabierasz się od dawna. Za oknem niech będzie taka średniawa, niby nie pada, ale zaczyna trochę wiać, liście spadają z drzew, jesienna chujnia, ale do przeżycia, można by gdzieś śmignąć przecież. W portfelu macie już wypłatę czy resztki kieszonkowego, byłoby na kilka szotów, kebab, taksówkę i ściapę na dobre palenie. To więc, że wybieracie siedzenie w domu przy lekturce zależy tylko i wyłącznie od was i to jest dobre, to jest właściwe, a przyczyną nie są puste kiermany i gołodupstwo. Gdy już się wyluzujecie, może zaczniecie kończyć ten projekt, co obiecujecie sobie wręcz codziennie, ale coś nie pyka. Pisanie muzyki, tworzenie bitów, kończenie opowiadania, montowanie filmu, rysowanie, nauka nowego języka. Coś z tej serii.I wtedy dzwonią oni. Przyjaciele, koledzy, koleżanki. Wzywają was, rysują cudowny obrazek jakieś spontanicznej imprezy, w której nie bierzecie udziału, cholerni nudziarze. Mało tego, że są tam absolutnie wszyscy, których znacie i lubicie, to już was ściska na myśl, że gdy spotkacie się następnego dnia, połowa rozmów będzie dotyczyła wspominków z tego melanżu. Nie uczestniczyliście, na chwilę wypadacie z obiegu. Nic strasznego, świat się nie zawali, ale wolelibyście wiedzieć i widzieć, a nie potem udawać, że nie żałujecie wyboru, tej jebanej zamułki. Poza tym, jak informuje cię kolega, kręci się gdzieś tam również twoja była lub były. Co robić? No przecież najbardziej to by wypadało podjechać tam i wparować na bibę, udając, że nie wiedzieliście, iż jest, to przypadek tylko, a potem staracie się zepsuć eks humor, co zazwyczaj nigdy się nie udaje i wracacie na chatę smutni, ale chuj tam, przynajmniej nie będziecie żałowali, że nie ruszyliście tyłka.Nie namawiał mnie więc długo. Nagle przypomniałem sobie, jakie przygody przeżywałem z nimi w ciągu tych naelektryzowanych nocy, śmierdzących piwem i rozsypanymi w samochodzie frytkami, kiedy powietrze wręcz drżało od niebezpieczeństwa, a krew zasychała na brodzie. Nigdy nie wiedziałem, jak to jest z takimi chwilami – czy moje podenerwowanie sprawiało, że zawsze kończyła się one chryją, czy może moje ciało przeczuwało kłopoty? Prekognicja czy samospełniająca się przepowiednia? To był jednak ładny wieczór, zwiastujący również ładną noc. Niedługo miała na dobre rozkręcać się wiosna, będzie coraz trudniej w piątek wysiedzieć w chacie. Zatankowaliśmy samochód do pełna, jako kierowca nie dorzucałem się na wachę i żarcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz